piątek, 20 stycznia 2012

100 dni do matury...

czyli takie około-szkolne, nie tylko około-studniówkowe zdjęcia


Trochę farby...



...trochę złota...



...wiele innych czynników...






...czyli jeden wielki bałagan!:)
Najważniejsze, że wytrwaliśmy do studniówki, przetrwaliśmy studniówkę... a teraz to już tylko 100 dni do matury!

Niedosyt odczuwam tylko dlatego, że nie wiem gdzie do tej pory był Pikachu?* (który niedawno wrócił na stare smieci)





"Pika, pika"

Ida



*stare miejsce pobytu - sala od języka polskiego, w tym roku szkolnym do niedawna nieznane, może szukał Poké Ball'a?




PS. czy za zdjęcie Pikachu będą mogli mnie ścigać po wprowadzeniu ACTA?
Nie wiem, ale głosy słyszę raczej przeciw, w szkole też:

czwartek, 19 stycznia 2012

105 dni do matury...

Ze śniegu zrobiła się breja, która prawdopodobnie przymarznie w studniówkowy wieczór (ta sobota). W związku z tym balem, szkoła wygląda jak śmietnik połączony z malarskim atelier.
Kuleczki styropianu przyczepiają się do ubrań i włosów, a spodnie mam brudne od białej farby. I nie wiem jak to zrobiła K., że nie pobrudziła swojej czarnej sukienki nawet kropelką jakiejkolwiek mazi z pigmentem w składzie. Piłki elektryczne, wiertarki bezprzewodowe, 400 metrów sznurka i szmaty* poszły w ruch.

Absorbuje nas, uczniów pewnego LO, nie tylko wystrojenie szkoły na imprezę, ale jakby nie było, zachowanie naszej wychowawczyni*. Bo wybić się trzeba; nie można, jak nakazuje tradycja starego LO, zatańczyć poloneza normalnie: "nie będę latać po całej szkole!" (czyli zejdzie tylko o jedno piętro, a nie jak cała społeczność szkolna 3 kondygnacje w dół, 3 kondygnacje w górę***). I wyjdzie przed północą, bo jej nikt za to nie płaci. Co więcej,o 23:30! Bo nikt jej nie płaci za niedzielę, więc całą niedzielę chce być w domu. Ja to naprawdę rozumiem, też cenię swój wony czas. Tylko w takim razie, czemu nie oddała nas innemu nauczycielowi, skoro nie odpowiada jej poświęcenie, jakie wiąże się z wychowawstwem? Nie wiem, jak wyglądają relacje wychowawcy-dyrekcja, ale zawsze jest jakieś wyjście.
Bo człowiek musi tylko jedno - umrzeć.****


Ida





*szmaty - oficjalnie nazywane tkaninami, zakrywające brzydkie miejsca w szkole(czyli większość), które chyba już dawno wymagały remontu (wymagały, teraz uznały, że im obojętnie i pogodziły się ze swoim losem)
**aby tradycji stało się zadość
***i to połowa osób na szpilkach (po śliskich schodach), których ona prawdopodobnie nie założy
****200. lat wszystkim

wtorek, 20 grudnia 2011

135 dni do matury...

Pochorobowe powroty do szkoły bywają trudne, zwłaszcza gdy całą się przespało a i tak chce się spać. A że grudzień nie sprzyjał, przynajmniej moim, wielkim perspektywą maturalnym itd, to zaglądam tu dopiero teraz, gdy dowiedziałam się kiedy moja próbna matura. Do niej zostało mniej dni niż w tytule, ale tego nie liczę.
Jutro pierwsza, jak dla mnie, od dawna matma i ostatnia w tym roku, więc moje serce się cieszy - powiedzmy.
Każdy okres czemuś sprzyja, a skoro nie maturze, to aktualnie świętom, studniówce etc. A i tak świąteczne zakupy zostały mi na ostatnią chwilę (jutro) co uniemożliwia pieczenie czegokolwiek na wigilie klasową w czwartek - za co zostałam zmiażdżona wzrokiem przez M. A to nie jedyny miażdżący wzrok dzisiejszego dnia...
...lekcja fizyki, która w temacie zawiera słowo "zadania" wygląda tak:
chłopak
dziewczyna
chłopak
dziewczyna
...
dziewczyna
wszystko zależy od tego, ile policzymy zadań. Osoba rozwiązująca zadanie, wybiera następną liczącą. I szczerze mówiąc, więzi damsko-męskie raczej mniej zażyłe więc idzie szybko. Dzisiejszy dzień jednak, był przejawem pewnej fanaberii świątecznego nastroju, jeśli można tak to ująć.
I wyglądało
chłopak
dziewczyna
chłopak
dziewczyna
dziewczyna
dziewczyna
dziewczyna
...
No... kolejnym był miażdżący wzrok koleżanki. Do tego był błagalny wzrok reszty... hm... takie granie na emocjach - ale to nic, jutro czeka mnie gra na miny wychowawczyni, która prawdopodobnie dowie się ode mnie, że zaburzamy porządek wigilii klasowej, taki oczywisty i wypracowany przez lata...
No i jeszcze "sikoreczka nie uzupełniła lekcji". Już kiedyś tak miałam, półtora tygodnia z gorączką i "musisz mieć wszytko uzupełnione na jutro". A matm w tygodniu było osiem...

Pozdrawiam wszystkich MATURZYSTÓW


Ida

sobota, 26 listopada 2011

159 dni do matury...

Dzisiaj kilka ciekawostek dla maturzystów. Żeby mi ktoś zarzucał, że ja tu tylko żale wylewam. Wylewam, i robię to z pełną premedytacją - taka funkcja terapeutyczna - coś trzeba robić żeby nie oszaleć. A czytanie moich postów to nie Wasza dobra wola ale wybór.

Do dzieła! W końcu już tylko... dni do matury:D

1. Na stronie Politechniki Wrocławskiej znajduje się korespondencyjny kurs matematyki. Uczelnie nie pobiera za niego opłat, trzeba tylko przysłać prace wraz z kopertą zwrotną zaopatrzoną w nasz adres i znaczek pocztowy.
(Uwaga! Cena znaczka zależy od wagi listu, to znaczy, że nasze zadania mogą nie zmieścić się w standardowej opłacie, bo ona obejmuje tylko listy do 50 gram. Jednak różnice w znaczkach nie są bardzo znaczące. Szczegółowy cennik tutaj. Do sprawdzonych zadań mają zostać dołączone wzorcowe rozwiązania więc nasza przesyłka w drodze powrotnej może ważyć kilkanaście gram więcej. Na każdej poczcie znajduje się waga, i przed zaklejeniem koperty można sprawdzić czy nasza zwrotna przesyłka jest zaopatrzona w odpowiednie znaczki.)
Co miesiąc publikowane są nowe zadania - 6 na poziomie podstawowym i 6 na poziomie rozszerzonym. Może to nie dużo, ale zawsze warto spróbować, zwłaszcza jeśli drażnią nas złośliwe komentarze na pracach sprawdzanych przez nauczycieli w szkole.*
Odkryłam ten kurs niedawno, i nie załapałam się na listopadową edycję, ale w grudniowej chcę wziąć udział:)

2.Adekwatnie do punktu wyższego korespondencyjny kurs z fizyki.
W nim chyba nie wezmę udziału, ewentualnie policzę nie wszystkie zadania, ale dla zaangażowanych mat-fiz-INFów informacja może być przydatna (w końcu w mojej klasie 27 osób zadeklarowało rozszerzoną fizykę na maturze)**.

3.Szperając w internecie znalazłam stronę zwariowana bardziej niż moje odliczanie do matury - zegar maturalny.

4. Moja koleżanka zamówiła prenumeratę darmowego miesięcznika dla maturzystów Matura News, przejżałam jej egzemplarz i zrobiłam to samo. Każdy lubi co innego, każdego interesuje co innego, ale mi spodobała się ta gazeta, ot tak, żeby przejrzeć w wolnej chwili***.Wypełniłam formularz na stronie jakoś w pierwszej połowie listopada, ale jeszcze nic nie dostałam.


Ida





*np. "Nie na|temat." po czym zostaje to przekreślone i dopisane "Przepraszam". ale to taka łagodna wersja, zazwyczaj są to uwagi w stylu "egzaminator by zrobiła tak a tak" w domyśle, jestem dla was dobrą nauczycielką. Opcja "w domyśle" jest łagodniejsza, ostatnim razem została wyrażona werbalnie "Ja jestem dla Was dobrą Ciocią", "Jestem za dobra ciocia" itd x milion 500 sto 900
**Zadeklarowanie zadeklarowaniem a rzeczywistość bywa taka, że nie każdy jeszcze wie co w końcu będzie zdawał. Moje cztery rozszerzenia są pobożnym życzeniem albo raczej wydumaną mrzonką, ale w końcu deklaracje można zmienić.
***Wolna chwila czyli chwila uciekania przed nauką. Powinnam chyba użyć liczby mnogiej; weekendy pod znakiem: umyję okna, podłogi, posprzątam cały dom dopadły nie tylko mnie ale kilka znanych mi maturzystek również. Ot, przecież nie można uczyć się kiedy lustro ma smugi a podstawka monitora jest okurzona, jak się w takich warunkach skupić? Nazywam to syndromem studenta przed sesją.

poniedziałek, 21 listopada 2011

164 dni do matury...

... czyli dzień pod znakiem grozy: być wziętym za nauczycielkę w sali nr 13*, spalony obiad i konwersacja z nieznajomym filozofem w tramwaju**.

Ciągłe zwracanie uwagi co do mojego poziomu wiedz wygłaszane przez Ciocię (używamy pięknej i poprawnej polszczyzny, żeby zrównoważyć przesłanie, które niesie inny akapit posta), sprawiły, że jestem uodporniona na teksty "zacznij się wreszcie uczyć", "będzie pałeczka za pałeczką" ale twarzą w twarz, prosto w oczy... zawsze się to odczuwa. Zwłaszcza przez ten kosmos na fakultecie i sterty łacińskich nazw środków stylistycznych i figur retorycznych...

Każdy dzień wymaga odreagowania. Pomysł numer 1: znaleźć najładniej brzmiące przekleństwo po francusku.
Zaczęło się od tego, że mój kumpel M. stwierdził, że francuski to język miłości, a ja dodałam, ze ładnych przekleństw, ale że żadnych nie znam, to tłumacz googli poszedł w ruch.*** Zgodnie z kolegą uznaliśmy, że najładniej brzmi pewna kobieta lekkich obyczajów tylko w mniej wytwornej formie. Moja siostra postulowała za słowem prostytutka (jak brzmiącym elegancko).
Wulgaryzmy trzeba znać, tego nauczyła mnie w podstawówce pani od niemieckiego. Jedziesz do Niemiec, ktoś wyzywa Cię od ** ** ** a Ty mówisz "ja", "ja" z wielkim uśmiechem... to samo moim zdaniem tyczy się francuskiego :D

Jeszcze jedno, mało zainteresowana kwestią uzależnień od narkotyków, bardziej ciekawostkami z dziedziny medycyny, rozmawiając o amfetaminie przypomniałam sobie ten post - miłej lektury!


Ida



*niektóre pierwszaki sprawiają wrażenie otępiałych,czy ja wyglądam na singla z podstarzałym jamnikiem, który je lepiej niż nie jedno dziecko na białostockiej wsi

**pytanie na ile to co mówią nieznajomi jest prawdą, w każdym razie dla niego ta rozmowa była pewnym wysiłkiem intelektualnym, bo wymienił chyba wszystkie kierunki na fizyce oprócz akustyki i kilka nie będących fizycznymi ale zaczynających się od fiz, jak fizjoterapia:D

*** jest taka przydatna opcja odsłuchu, zwłaszcza, gdy pani P. obrazi się na klasę i nie będzie czytać słówek (o ile słusznie, o tyle słusznie, to ja ledwo zaliczając pierwszą klasę z angielskiego potrzebuję znać wymowę słówek)

środa, 2 listopada 2011

183 dni do matury...

Nie lubię zmiany czasu, teoretycznie ma ona dawać więcej światła rano. Ale czy mi to rano robi różnicę?
Wychodziłam było ciemno, wychodzę jest ciemno. Latarnie tak samo działają jak chcą, czyli raczej nie działają, a nieoświetlone skrzyżowanie jest tak samo niebezpieczne.
A komu przeszkadzało, że ciemno robiło się o 18 a nie o 17? Ja tam zdecydowanie wole wracać do domu za dnia, a nie już w nocy...
A to chyba jedna z mniej dotkliwych jakie przyniósł ten długi weekend. nauczyciele nagle uświadomili sobie, że semestr kończy się w grudniu (jak co roku, ale za pewne jeszcze się nie przyzwyczaili, od kiedy pracują w moim LO). Bo ja muszę mieć tyle i tyle ocen... a uczniowie zaciskają ząbki bo wolą przemilczeć i mieć 2 ze sprawdzianu* niż jeden za pyskowanie (aktywność na lekcji) i potem pałeczkę/bombeczkę** ze sprawdzianu.
I skoro nauczyciela nie obchodzi, że ja mam zadania domowe z kilku przedmiotów, a nie tylko z jednego, to co mnie obchodzi, że nie było prądu i sprawdzian jest przełożony 5 minut przed początkiem lekcji, na inny dzień, jako 3 owego dnia***.

ale na razie zaciskam ząbki...

Ida



*"jutro piszecie sparawdzian" - język polski
**język polski/matematyka
***jutro

wtorek, 25 października 2011

191 dni do matury...

Język polski.
Dzisiejszy cel: przypomnienie zasad naturalizmu:
walka o byt
dziedziczność
dobór naturalny

Ten ostatni dzisiaj wyjątkowo tak nazwany, zazwyczaj Ciocia* mówi: popęd seksualny.
Przykład:
"Jak mam mole to kupuje pułapkę. Pach! Feromony - i wszystkie do niej lecą."

Fizyka.
Dzisiaj dla mnie językiem polskim.
...bo nas jest szesnastu w grupie.
Szesnaścioro! I Ty, kobieta, tak mówisz.
Szesnastu uczniów?
Szesnaścioro! Trzeba mówić dobrze po polskiemu!**

A dalej? Dalej transformator***, i tak właściwie to nie wiem czemu, zdrobnienie nazw mierników na fizyce wywołują śmiech, a żarciki o parabolach na matmie nie.

Bo dzisiaj był piękny dzień bez matmy!



Ida





*polonistka w wieku 50. lat bez mała Ciocia G.
**oczywiście, jak zwykle, rację miał nauczyciel (bo kiedy jej nie miał?;))
***nazywany inaczej Matka Boską Elektryczną